Minęły równo 3 miesiące od momentu gdy ukończyłam granie w
Human Revolution. Poprzednik wstrząsnął mną do granic możliwości.
Zaczarowała mnie ta futurystyczna fabuła, poczucie osaczającego zagrożenia,
ciekawi NPCe i generalnie okrzyknęłam tę grę jako jedną z moich „najulubieńszych”.
Mankind Divided, choć nie jest grą kiepską, to jednak nie zasługuje na ocenę na
poziomie swojej poprzedniczki. Tytuł wart jest zapoznania się, jednak tym razem
w fotel nie wgniata. Ot graficzna uczta dla oczu, ciekawa, fabularna
kontynuacja augmentowanego świata, fajna mechanika no i przede wszystkim dobra
rozrywka. O ile jednak mam chęć wrócić do Human Revolution, to Mankind Divided
nie przejdę po raz drugi już na pewno.
Deus Ex Machina
Ilu z Was grało w Deusa nie zastanawiając się nad znaczeniem
samego tytułu? Ma to niebagatelne znaczenie. Deus Ex, czyli skrót od Deus Ex
Machina to w dosłownym tłumaczeniu „bóg z maszyny”. Postać taka figurowała w greckim
dramacie jako bóg gwałtownie rozwiązujący akcję, aby sztuka nie trwała zbyt
długo. Maszyną w sztuce było urządzenie mechaniczne, które opuszczało aktora
grającego boga na scenę. W dzisiejszym języku potocznym Deus Ex Machina oznacza
wszystkie nagłe zmiany sytuacji, niedające się logicznie wyjaśnić w kategoriach
rozwoju wydarzeń. Można by wobec tego przyjąć, że naszym bogiem jest tu nikt
inny jak główny bohater - Adam Jensen, który w raczej mało pokojowy sposób
rozwiązuje problemy swojego chaotycznego świata.
Augmentacja
Jeśli już bawić się w zagadnienia językowe to myślę, że
warto zająć się także słowem, które mi osobiście bardzo się spodobało: augmentowany.
Jak wiemy, ludzie w Deusie są już od jakiegoś czasu ulepszani mechanicznymi
częściami. Tak zwani augmentowani (pejoratywnie mówiąc: okablowani) nie są wyposażeni
jedynie w mechaniczne kończyny. Ulepszeń w tej materii nie ma końca. Wszczepy
domózgowe, sterujące wieloma zadaniami sprawiają, że ta nieokablowana, wciąż
dziewicza część ludzkości boi się Druciarzy i widzi w nich zagrożenie. O ile w
poprzedniej odsłonie Deusa walki zostały rozpoczęte właśnie przez tę naturalną
jeszcze część społeczeństwa, to w niniejszej odsłonie agresorem jest
augmentowana część populacji. Nie są to jednak zwykli obywatele, a terroryści,
którzy stwierdzili, że jeśli nie wezmą spraw w swoje ręce, to nikt inny nie
zadba o ich interesy. Wracając do głównej myśli: augmentowany nie znaczy dosłownie
ulepszony (choć tak podpowiada nam logika). WXVI wiecznej Polsce augmentowany
znaczył: zwielokrotniony, uczyniony liczniejszym. Seria Deus Ex jest jedną z
moich ulubionych właśnie za takie leksykalne, a zarazem filozoficzne zapędy.
Adam Jensen – antyterrorysta Interpolu
Adam (imię zapewne też nie z przypadku bo Adam oznacza
pierwszego człowieka) ma niełatwe życie. Nie ma przy sobie chyba nikogo, komu
mógłby zaufać. Zewsząd narastają konspiracje i jedyne czego jest pewien, to
samego siebie (do momentu, aż jego wszczepy nie zawiodą). Ledwo skończył
utarczki z Purystami, na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie – okablowani terroryści,
chcący przejąć władze na świecie. Dwa lata temu przedstawiciele augmentowanych
zostali zdalnie zmanipulowani, a w efekcie zaczęli atakować ludzi
niewyposażonych we wszczepy. Nienawiść miedzy tymi dwoma (z braku lepszego
słowa) frakcjami nasiliła się do tego stopnia, że okablowani stali się społecznymi
wyrzutkami. Ugrupowanie terrorystyczne ARC zamierza więc samodzielnie wymierzyć
sprawiedliwość. Pomiędzy tym wszystkim znajdzie się Jensen, który musi „wdżensenić
się” (cytat za bohaterem) w towarzystwo i je rozpracować. Niemal standardowo
już podczas rozpracowywania tej kwestii stanie przed trudnym wyborem czy ufać
swojemu nowemu szefowi Millerowi. To już chyba tradycja, że Jensen dostaje
szefa, który wydaje się być zamoczonym w brudnych interesach.
Praga A.D. 2029
Praga jest pięknym miastem. Chyba nawet najpiękniejszą
stolicą miast europejskich. Jest ona właściwie bohaterką Mankind Divided, bo to
po jej ulicach będziemy biegać najczęściej i na jej ulicach rozwiązywać
będziemy liczne konflikty. Do użytku zostaną oddane nam jednak tylko brudne
suburbia tego miasta, więc można zapomnieć o przechadzaniu się Mostem Karola. Można
go będzie jednak zobaczyć udając się do pewnych miejsc i podziwiać cały
krajobraz nad Wełtawą. Będzie to piękny obraz, zwłaszcza kiedy nad Pragą
nastanie noc. Niestety czeska stolica nie ma tego uroku, jaki miała chińska Hengsha
w Human Revolution. Nie ma tu poczucia zagrożenia i wyobcowania. Chyba
atmosfera spłonęła trawiona płomieniami czeskiego języka mówionego w grze. No
bo jak można się bać, kiedy słyszymy Češtinę? Hmm? Mimo, że czeski minimalizuje
ciężką atmosferę gry, to z drugiej strony jest przemiłym akcentem dla naszego, słowiańskiego
ucha. No i dodatkowo będąc na stacji kolejowej można zachwycić się rozpiską
przyjazdów i odjazdów, gdy tylko zauważymy na niej takie miasta jak Katowice.
Trochę tego, trochę tamtego
Tak… Mankind Divided jest zróżnicowane. Co to znaczy?
Najprościej mówiąc: misje są różne. Nawet te poboczne nie trącą
schematycznością. Gra nie straciła ze swojej „erpegowatości” chyba niczego poza
mniejszą ilością znjdziek. Wciąż włamujemy się do komputerów, do domów, do
garaży, hakujemy, czytamy e-maile, rozmawiamy i manipulujemy NPCami. Z nowości
dojdzie nam prowadzenie rozmów poprzez komunikatory podszywając się pod inne
osoby. Do obrabowania dostaniemy też bagażniki aut. Najlepszym kąskiem są tu
wozy policyjne, które jednak mają alarm. Stąd tez polecam wyposażyć się we
wszczep pozwalający na zdalne rozbrajanie alarmów, uczynienie się niewidzialnym
i pod taką postacią rabowanie policyjnych bagażników tuż pod nosem niebieskich
panów.
Gra miejscami budziła moje skojarzenie z innymi tytułami.
Kiedy badaliśmy zabójstwo uderzało mnie podobieństwo do Murdered: Soul Suspect.
Kiedy włamaliśmy się do archiwum rozmów internetowych Millera nasunęła się myśl
o Quantum Break (chyba głównie poprzez te bryły w rozgrywce), a także włamanie
do archiwum mówiącym nam o historii Quarian i Gethow w Mass Effect 3. Nie było
to niczym złym. Wiadomo, że przy dzisiejszym zatrzęsieniu gier, skojarzeń nie
unikniemy. To co chcę podkreślić to fakt, że Mankind Divided można wiele
zarzucić, ale na pewno nie schematyczność. Do rozwiązań prowadzi wiele ścieżek,
wiele możliwości dojścia do celów. Zarówno pokojowe, jak i te bojowe. Prawdziwą
przyjemnością jest przemierzanie chronionych budynków ich siecią wentylacyjną, bezgłośne
eliminowanie ochroniarzy oraz hakowanie komputerów celem wyłączenia kamer oraz wieżyczek
strzelniczych.
2 razy na tak, 1 raz na nie
Chociaż jak już pisałam, gra w istocie jest godna polecenia,
to pojawiło się kilka rzeczy grających mi na nerwach. Znów, tak jak poprzednio
poziom łatwy jest... nieco za trudny (i mam odwagę się do tego przyznać). Gracz niedzielny
będzie nie raz sfrustrowany tym pseudołatwym poziomem. Ponownie na początku gry
narzekać będziemy na za mały zapas amunicji (co w połowie rozgrywki na
szczęście się zmienia). Kolejna denerwująca rzecz: po ulicach Pragi patroluje
zatrważająca ilość podejrzliwych policjantów. Więc często, gdy zaczynałam biec,
uznawali że należy mnie zastrzelić. (Skąd ten pomysł?) To drażniło bardzo i
wydłużało grę, bo trzeba było się schować i poczekać, aż zgubią trop. Te gubienie
tropu było z kolei fajne, gdy do czynienia mieliśmy z prawdziwymi
przeciwnikami. Wystarczyło się gdzieś zaszyć (nie żeby było to znów bardzo proste)
i obserwować jak licznik odmierza czas do zakończenia poszukiwań. Nie podobała
mi się także walka z ostatnim bossem (a raczej pół godziny chowania się w
kanałach wentylacyjnych). Nie podobał mi się także Cliffhanger w filmiku, który
znajdziemy z połowie creditsów.
Podobała mi się jednak ostatnia decyzja do podjęcia (choć była trudna i w ostatecznym rozrachunku niewiele zmieniała ). Świetny był także
kompleks Utulek, czyli getto dla okablowanych, które trąciło nieco Hengshą i
przez to budziło fajne wspomnienia. Na oklaski zasługują też nowe, tzw. eksperymentalne
wszczepy Adama, których poprzednio nie było. Producenci wprowadzili także
niezłe rozwiązanie na ładowanie map między lokacjami. Po Pradze poruszamy się
bowiem dzięki liniom metra. Tak więc wsiadając do przedziału jako okno
ładowania oglądamy sobie filmik z podróży Adama i innych okablowanych. Takie
podejście do tematu dopracowania produkcji lubię.
Trzyma poziom, ale nie zwyżkuje
O Deusie mogłabym mówić i pisać w nieskończoność. To gra
legenda chociaż jak uważam ja i wielu innych, odsłona z roku 2016 czterech
liter nie urywa. Niemniej zawsze jest trudno dorównać twórcom jakością do
swojej poprzedniej części, zwłaszcza jeżeli zebrała ona świetne głosy. Deus Ex
to nie tylko strzelanka/skradanka (wybór należy do Ciebie), ale i gra
poruszająca poważne tematy, jak na przykład: dokąd zmierza nauka mająca na celu
ulepszanie ludzkich ciał? Temat wydaje się nam, zwykłym zjadaczom chleba
odległy. Jednak wystarczy krótki reaserch w Google i zaczynamy zastanawiać się,
czy augmentacja z Deus Ex to kwestia dekad czy jednak tylko lat. I co te
praktyki za sobą pociągną? Oby czarny scenariusz z Deus Ex nie nastał, choć z
lekkim niepokojem śmiem twierdzić, że nic nie zatrzyma już ludzkości na ścieżce
dążenia do ulepszania ludzi i czynienia ich (a przynajmniej wybrańców)
nieśmiertelnymi.
Z tytułu tego wyniosłam pewną naukę:
Gry z otwartymi światami są złe, bo… uzależniają.
Gry z otwartymi światami są złe, bo… uzależniają.
+ tematyka
+ grafika (choć słabej optymalizacji)
+ satysfakcjonująca długość gry (20-30h)
+ ulepszone celowanie względem Human Revolution
+ duży, otwarty świat czeskiej Pragi
+ grafika (choć słabej optymalizacji)
+ satysfakcjonująca długość gry (20-30h)
+ ulepszone celowanie względem Human Revolution
+ duży, otwarty świat czeskiej Pragi
- poziom (nie)łatwy
- przewrażliwieni policjanci
- nie zawsze ciekawi bohaterowie poboczni
- przewrażliwieni policjanci
- nie zawsze ciekawi bohaterowie poboczni
8/10
Data premiery: 23.08.2016