Goetia swą premierę miała 14 kwietnia 2016 roku i od pierwszych
chwil swojej cybernetycznej egzystencji zbierała same pochwały. Opis twórców
sugeruje, że w grze kierować będziemy poczynaniami ducha 12-letniej Abigail,
która za zadanie obierze sobie odkrywanie mrocznych tajemnic swoich przodków. Tajemnice
Blackwoodów okażą się nie byle jakimi, gdyż od wielu pokoleń zajmowali się oni
czarną magią, kontaktami z demonami oraz próbą odkrycia nieśmiertelności.
Sam już tytuł przybliża nam tematykę gry. Otóż Goetia (PL
Goecja) jest to system magiczny opierający się na przyzywaniu duchów i demonów
do realnego świata, by służyły one magowi. Właśnie takim hokus-pokus zajmowali
się krewni naszej protagonistki. Warto wspomnieć, że nawet zakończenie jest
przewrotne, gdy okazuje się, że nic nie jest takie, jak nam się wydawało.
Gra należy do typu eksploracyjnego. Nie mamy w niej
ekwipunku, a napotkane przedmioty zużywamy na bieżąco. Do zwiedzenie (a raczej „nawiedzenia”)
mamy około 100 plansz. Chwilami miałam wrażenie, że jeśli dostałabym jeszcze 20
plansz więcej to bym po prostu zwariowała. Chodzi o to, że jeżeli znaleźliśmy np.
śrubokręt w jednej z lokacji, a po dwóch godzinach rozgrywki wydaje nam się, że
właśnie by nam się przydał, to jak myślicie – ile osób będzie pamiętało gdzie
tenże śrubokręt był? No właśnie… Ja na pewno nie.
Trudno jednoznacznie określić, co podobało się mi
najbardziej. Na pewno pomysł na fabułę jak i samo jej wykonanie. Nieświadoma
dusza dziecka odkrywa zagadki przeszłości. Wiktoriański klimat nawiedzonego
dworu również wypadł świetnie. W grze prócz ogólnej ezoterycznej tematyki
znajdziemy smaczki jak kwestia podróży astralnych. Sam duch Abigail potrafi na
przykład podróżować w pewne miejsca jedynie przenikając do ich zdjęć. A już na
pewno na zachwyt zasługują dopracowane tła. Niejednokrotnie robiąc zrzut ekranu
na potrzeby recenzji planowałam, że oto tę właśnie grafikę ustawię sobie jako
tapetę. Jest na co patrzeć. Tła często są też subtelnie animowane. Tu po
ścianie łazi robal, tam w tle lecą ptaki. Naprawdę fajnie.
Muzyka to również smaczek gry. Udźwiękowienie, choć nie
obejmuje głosów bohaterów, nie zakrawa na „głuche”. Ich brak w pełni
wynagradzają nam subtelne rockowo-ambientowe kawałki. Polecam grać na
słuchawkach, gdyż wszelkie skrzypienia i dźwięki przedmiotów są również
dopracowane, że chciałoby się ino klaskać. Zanim zaczniemy grę, twórcy
informują nas, że dobrze jest właśnie używać słuchawek grając, gdyż kilka
zagadek bazuje na dźwiękach.
Gra jest bogata w treść. Znajdujemy wiele listów,
pamiętników. Niezwykle przy tym ciekawych. Bez czytania gra nie będzie nawet w
połowie tak interesująca a stanie się „przeklikiwaczem” w poszukiwaniu losowych
rozwiązań zagadek. A zagadek jest mnóstwo i są moim zdaniem wymagające. Osoba
miłująca jak jej się styki szarych komórek przepalają doceni Goetię. Ja, jako
że mój umysł już nie ten (generalnie od zawsze był nie ten, jeśli chodzi o
logikę), tejże zalety gry nie docenił, a jedynie pomstował rzęsiście.
W zależności jak bardzo będziemy się starać w grze, takie
dostaniemy zakończenie. Są one dwa. Mówią, że dobre i złe. Ja mówię, że złe i
gorsze. Ale żeby się przekonać, trzeba zagrać. Naprawdę trzeba. Naprawdę
polecam, a robię to nie często.
Goetia to nie horror. Goetia to klimat grozy, który
utrzymuje się przez całą rozgrywkę. Zaskakuje, dostarcza rozrywki i pozwala
graczowi spojrzeć na pewne przyziemne sprawy z innej perspektywy.
+ fabuła
+ mechanika
+ dźwięk
+ cudowne tła
+ długość gry
- za dużo lokacji…
- nie wszędzie dało się teleportować z poziomu mapy
- niestraszne demony i zbłąkane dusze
8,5/10
8,5/10